Jan Błachowicz
Jan Błachowicz swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął po obejrzeniu filmu „Wejście smoka”. Od tamtego momentu liczy się dla niego tylko walka.
Na początku były treningi judo i mistrzostwa Śląska w kategorii wagowej do… trzydziestu ośmiu kilogramów. Następnie – jako starszy i cięższy chłopiec – zaczął treningi bokserskie pod okiem Julka Sopczaka, łączone z zajęciami brazylijskiego jiu jitsu z Grzegorzem Jarząbkiem. Po kilku latach przyszedł czas na zmiany. Rozstał się z boksem na rzecz muay thai i tak pozostało do teraz. Po raz pierwszy głośno o Błachowiczu zrobiło się w 2007 roku. Wtedy wygrał pierwszą edycję eliminacji do „Konfrontacji Sztuk Walki”. Dzięki triumfowi we Wrocławiu mógł zaprezentować swoje umiejętności w głównym turnieju. Wystąpił w nim, lecz do udanych go nie zaliczy. W trakcie pojedynku z Andre Fyeetem nabawił się kontuzji łokcia i zawodów nie dokończył. – Po walce byłem wściekły sam na siebie. Jednak wyciągnąłem z niej pozytywne wnioski na przyszłość. Mam nadzieję, że dany mi będzie rewanż z Holendrem – wyznaje.
Czy do walki rewanżowej dojdzie? Nie wiadomo. Jedno jest pewne, że zawodnika z Cieszyna ponownie wystąpi na „Torwarze”. – Dostałem drugą szansę pokazania się przed warszawską publicznością. Gdy zadzwonili do mnie organizatorzy KSW i zaproponowali udział w turnieju nie wahałem się ani chwili. Zgodziłem się od razu. Byłem szczęśliwy, że doceniono moje umiejętności i zaproponowano mi kolejny występ. Cieszę się, że znów będę walczyć na wielkiej gal, bo kocham się bić – opowiada Błachowicz.
Propozycja bicia się w Stolicy zaburzyła Jankowi dotychczasowy cykl treningowy. Jednak postanowił nie eksperymentować. Zwiększył intensywność ćwiczeń do maksimum, zaczął walki sparingowe i dużo biega po górach. – Czasu jest nie wiele więc trzeba się „spiąć”. Niedługo jadę trenować z Tomkiem Drwalem, bo zajęcia z najlepszymi pozwolą mi być przygotowanym optymalnie – kontynuuje.
Tak samo jak podczas pierwszego swojego występu w KSW i tym razem Błachowicz jest jednym z faworytów do mistrzowskiego pasa. Nie uważam się za pewniaka do wygranej. Dam z siebie wszystko żeby wypaść jak najlepiej. Jak będzie? Zobaczymy – kończy Błachowicz. Innego zdania niż sam zainteresowany jest Michał Materla, zawodnik, który wygrał szóstą „Konfrontację Sztuk Walki”. – Walczyłem z Jankiem i znam jego możliwości.
Jest bardzo silny i uważam, że jeśli będzie tak przygotowany do zawodów jak do ósmej edycji to jest pewniakiem do pasa – powiedział szczecinianin. Jak będzie? Czy sprawdzą się słowa fightera Berserkers Team? Odpowiedzi na pytania już wkrótce.
źródło: Artur Przybysz (KSW)
Zobacz również
* Jak pokonać zazdrość Jak pokonać zazdrość*
* Pies na viagrę Pies na viagrę*