3z13
Diabeł w Krakowie
Staram się pamiętać o niepospolitej szerokości czarnego naleśnika. Po kilkunastu minutach już dokładnie wiem, gdzie kończy się nadwozie. Przód jest krótki i po chwili treningu można lawirować w miejskim ruchu bez kłopotów. Motorowi nie brakuje siły ciągu w dolnym zakresie obrotów i jazda w mieście z półautomatyczną przekładnią E-gear okazuje się całkiem przyjemna. Gdy silnik trochę się podgrzeje, otwierają się z cichym szmerem wielkie chwyty powietrza za kabiną.