Grożono mu aresztowaniem żony i córki
Po wstępnych przesłuchaniach, gen. Fieldorf został osadzony w więzieniu przy ul. Rakowieckiej na Mokotowie. Jego cela nie miała okna, stołu, stołka, a nawet łóżka. W małym pomieszczeniu można było tylko stać lub siedzieć na podłodze.
Śledztwo było bardzo brutalne. Przesłuchujący starali się złamać więźnia groźbą aresztowania jego żony i córki. Generał był też głodzony i bity.
Ponieważ "Nil" nie dał się złamać, do skazania go wykorzystano fałszywe, zdobyte w wyniku tortur zeznania trzech innych aresztowanych wyższych oficerów AK.
Emil Fieldorf wciąż jednak mógł uratować życie. Ceną było wydanie oświadczenia wzywającego żołnierzy AK do zaufania "władzy ludowej". Gdy gen. Fieldorf odmówił wzięcia udziału w tej prowokacji, zdenerwowany, ale i zaskoczony Różański stwierdził: "Jeśli tak, to między nami wszystko skończone. Nie skorzystaliście z niesamowitej okazji. Za prawie nic mogliście uratować życie. Teraz już nam nie jesteście potrzebni. Pożałujecie. Będziecie wisieć".