Koniec pewnej epoki?
Ale grypsera używana przez osadzonych – dodajmy, że nie tylko przez „gitów” – nie jest jedynie specyficzną mową używaną przez skazanych. To także część subkultury, w której panują twarde zasady. Przez długi czas było tak, że jeśli nie chciałeś pozostać na marginesie, musiałeś grypsować. To jednak nie wszystko – grypsujący nie donoszą, nie zadają się z frajerami (jedna z niższych więziennych kast; gorsi są tylko cwele, którym kategorycznie nie wolno grypsować, a wśród których znajdują się np. skazani za gwałt czy donosiciele), gardzą regulaminowymi nagrodami i są solidarni wobec siebie. Zwraca się jednak uwagę, że z roku na rok grypsujących jest coraz mniej, a razem z nimi do historii przechodzi twardy kodeks, który jeszcze 20-30 lat temu stanowił ważną część kultury więziennej.