Praca dla Polski
W 1960 r. Jacek Karpiński został finalistą międzynarodowego konkursu UNESCO. Mógł sam wybrać, gdzie chce wyjechać na 2-letni staż. Zdecydował się na Computation Laboratory na Harvardzie oraz w Massachusetts Institute of Technology.
„Przyjmowano mnie jak króla. Byłem tym zresztą bardzo onieśmielony. Miałem zaledwie trzydzieści kilka lat. Po studiach poprosiłem o możliwość odwiedzenia całej długiej listy firm i uczelni. UNESCO zgodziło się. W Caltechu (California Institute of Technology) witał mnie rektor ze wszystkimi dziekanami, w Dallas – burmistrz miasta. I wszyscy chcieli, żebym dla nich pracował, począwszy od IBM, a skończywszy na uniwersytecie w Berkeley. W San Francisco proponowano mi nawet stworzenie własnego instytutu” – opowiadał po latach.
Zdecydował się jednak wrócić do ojczyzny. „Nie wiem, czy można to nazwać patriotyzmem, ale ja po prostu chciałem pracować dla Polski. Zawsze wierzyłem, że Ruscy kiedyś sobie pójdą. A technologia zostanie” – twierdził Karpiński.
W 1962 r. został kierownikiem pracowni sztucznej inteligencji w Instytucie Automatyki PAN, gdzie stworzył PERCEPTRON – samouczącą się maszynę, która rozpoznawała dowolne symbole graficzne. To była druga taka konstrukcja na świecie, jednak przełożeni Karpińskiego nie byli nią specjalnie zachwyceni, przede wszystkim z zazdrości o sukcesy młodego inżyniera. Wynalazca miał coraz większe problemy z finansowaniem kolejnych badań, w końcu powiedział „dość” i przeniósł się do Instytutu Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego.