Czasem robi się gorąco
Nazwisko „Owsiak” stało się ostatnio również elementem gorącego sporu politycznego. Przedstawiciele lewicy oraz sympatyzujący z nią dziennikarze bezkrytycznie zaczęli go brać w swoją obronę, ci z drugiej strony nie szczędzą mu słów krytyki i wypominają resortową przeszłość jego rodziny w czasach PRL. I jedni, i drudzy dają przy tym upust wielu złośliwościom.
Ostatnie lata stanowiły wprawdzie kontynuację pasma sukcesów związanych z działalnością Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (zwłaszcza w kontekście ilości środków, które udało się zgromadzić w trakcie finałów), ale jednocześnie nie były dla Owsiaka najlepsze pod względem wizerunkowym, a on sam – świadomie lub nie – też często dolewał oliwy do ognia. O popełnionych przez niego błędach przekonują też specjaliści od PR. Odpierając ataki „hejterów”, nie zawsze udaje mu się zachować chłodną głowę. Zdarzają się sytuacje, gdy puszczają mu nerwy, jak np. podczas ubiegłorocznej konferencji WOŚP, gdy po zadaniu niewygodnego pytania jeden z dziennikarzy siłą został usunięty z sali konferencyjnej. Potem Jerzy Owsiak przepraszał, ale wiadomość poszła w świat, a incydent, który miał miejsce podczas spotkania, skrytykowała nawet Helsińska Fundacja Praw Człowieka.