Legionisto, jesteś ochotnikiem!
Każdy legionista, a na takie miano zasługują tylko ci, którzy karierę w Legii Cudzoziemskiej rozpoczęli od najniższego szczebla, jest ochotnikiem. Służba w niej jest dobrowolnym aktem, najpierw kandydata a później pełnoprawnego legionisty, podpisując pierwszy kontrakt na pięcioletnią służbę.
Zgadzając się na klauzule zwarte w kontrakcie, legionista oddaje się do całkowitej dyspozycji Legii Cudzoziemskiej. Od tego momentu przechodzi pod całkowitą kontrolę i może być wykorzystany do każdej misji, gdzie Francja będzie go potrzebowała.
24.11.2008 | aktual.: 24.11.2008 12:41
Legia Cudzoziemska jest integralną częścią Armii Francuskiej i jest formacją najemną w szerokim tego słowa znaczeniu, choć służy wyłącznie Francji. Jej utworzenie było zamysłem mającym na celu posiadanie wojska, złożonego głównie z cudzoziemców do obrony interesów Francji w zamorskich koloniach.
Dziś z dawnej świetności kolonialnej Francji pozostało niewiele, ale Legia przetrwała i nadal służy swojej ojczyźnie. Legia Cudzoziemska tylko dwukrotnie w całej swojej historii była „wypożyczona” innym państwom. Po raz pierwszy w 1835 roku, Hiszpanii i po raz drugi w 1866 roku, Meksykowi, choć za drugim razem nie doszło do przekazania tej formacji nowym zarządcom.
Zobacz również
* Sekty atakują! Sekty plagą XXI w. Sekty atakują! Sekty plagą XXI w.*
* TOP 10 karabinów TOP 10 karabinów*
Każdy legionista przysięga wierność Francji i Legii Cudzoziemskiej, choć ta druga nie została ujęta w Kodeksie. Tradycyjnie legioniści bardziej przywiązują się emocjonalnie do zielono czerwonych barw Legii niż do trójkolorowej flagi.
Każdy legionista jest pewnego rodzaju najemnikiem, ale bardzo przywiązanym do swojego oddziału. Legionista jest dumny, że służy tej formacji, do której tysiące młodych ludzi próbuje się corocznie dostać, bez skutku. Z tego względu, każdy pojmuje tę służbę, jako najwyższy zaszczyt i przysięga z honorem służyć swojej nowej ojczyźnie, która go przygarnęła.
Znana dewiza: Legio Patria Nostra, czyli Legia Naszą Ojczyzną nabiera symbolicznego znaczenia w oczach każdego legionisty. Według innego powiedzenia legionistą pozostaje się przez całe życie.
Doskonałym przykładem jest historia życia ostatniego francuskim weterana z I wojny światowe, Lazare Ponticelli. Jako siedemnastolatek przyjechał z rodzinnych Włoch do Francji. To właśnie tam zastała go I wojna.
Nie wahając się, Ponticelli zaangażował się w szeregi cudzoziemskiego Regimentu marszowego (RMLE) wchodzącego w skład francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Po przeszkoleniu w Sidi-bel-Abbès został wysłany na front między innymi do okopów pod Verdun.
Zobacz również
* Sekty atakują! Sekty plagą XXI w. Sekty atakują! Sekty plagą XXI w.*
* TOP 10 karabinów TOP 10 karabinów*
Lazare Ponticelli zmarł 12 marca 2008 w wieku 110 lat. Pięć dni później odbyły się narodowe uroczystości żałobne pod przewodnictwem prezydenta Francji Nicolas Sarkozy. W uroczystościach tych brały udział liczne delegacje regimentów cudzoziemskich oddając hołd jednemu ze swoich.
Autor: Jacek Wist
Zobacz również
* Sekty atakują! Sekty plagą XXI w. Sekty atakują! Sekty plagą XXI w.*
* TOP 10 karabinów TOP 10 karabinów*