Przypominał mu zmarłego syna
Marian Zacharski przyjechał do USA w 1975 roku jako reprezentant firmy POLAMCO. Aktywność gospodarcza - sprzedaż obrabiarek - była tylko przykrywką dla jego prawdziwej działalności.
Fortuna uśmiechnęła się do Zacharskiego w roku 1977, gdy poznał, a potem zaprzyjaźnił się z Williamem Bellem, człowiekiem pracującym przy najbardziej tajnych projektach Departamentu Obrony USA.
Bell, kierownik projektu radar Systems Group w Hughes Aircraft Corporation w Kalifornii, był dla peerelowskiego szpiega wymarzonym celem. Dużo starszy od Zacharskiego mężczyzna stracił krótko wcześniej w wypadku samochodowym syna, odeszła od niego żona, miał też problemy finansowe. Pragnął przyjaźni, potrzebował pieniędzy. Zacharski mógł mu dać jedno i drugie. A w dodatku tak bardzo przypominał mu zmarłego tragicznie potomka...