W ciemnej uliczce...
"Washington Post" uświadamia tych, co wciąż żyją w przekonaniu, że nierząd w XXI wieku, wciąż uprawia się w niewielkich uliczkach, pod osłoną nocy. Owszem, ulica była niegdyś swego rodzaju rynkiem, łączącym popyt na usługi seksualne z podażą, ale czasy świetności tej formy dystrybucji przyjemności przeżywały swój rozkwit 200 lat temu.
Z biegiem lat, prostytutki przenosiły się pod dachy i do podniszczonych kamienic. Władze Nowego Jorku oczyściły Times Square z nierządnic, w San Francisco zrobiono porządek z cieszącą się złą sławą dzielnicą Tenderloin, zaś w Chicago oczyszczono South Loop.
Podobnie rzecz się miała w Europie: w Paryżu, Pradze, czy Wiedniu.
Kolejnym etapem rozwoju seks biznesu były domy prowadzone przez "burdelmamy" i alfonsów, jednak i ta epoka chyli się ku upadkowi.