Nigdy nie kradnij czeków...
Baltimore, Maryland (USA), to właśnie tutaj w 1978 roku Charles A. Meriweather postanowił w prosty sposób obłowić się cudzym kosztem. W biały dzień włamał się do jednego z okolicznych domów. Mieszkającą tam kobietę najpierw zgwałcił, a następnie okradł. Niestety, okazało się, że łup nie był szczególnie imponujący, bowiem dziewczyna miała przy sobie tylko 11 dolarów.
Zaskoczony, jak można się utrzymywać dysponując tak małą kwotą zapytał ją, w jaki sposób opłaca rachunki. Gdy kobieta odparła, że czekiem, poprosił ją o wypisanie jednego dla siebie - czek miał opiewać na 50 dolarów. Zapytany na kogo ma go wystawić, odparł spokojnie "Poproszę na Charlesa A. Meriweathera". Cóż, to był błąd. Opuszczając dom kobiety złodziejaszek rzucił jeszcze: "Oby czek miał pokrycie, bo inaczej tu wrócę." Jednak, jak podaje portal "Listverse", Meriweather nie miał okazji na osobistą vendettę - policja dość szybko zapukała do jego mieszkania.