Polowanie na "Białą Śmierć"
Hayha siał wśród Rosjan grozę. Niewidzialny strzelec skrupulatnie wybierał cele, najpierw ginęli oficerowie, później saperzy, artylerzyści i żołnierze obsługujący karabiny maszynowe.
Radzieccy dowódcy bezskutecznie próbowali organizować obławy, a nawet naloty bombowe na rejony działania "Białej Śmierci". Dopadli go dopiero na początku marca 1940 r., kilka dni przed zakończeniem "wojny zimowej". W szczękę Simo trafił pocisk eksplodujący, ale snajper zdążył jeszcze odruchowo zastrzelić swojego pogromcę.
Towarzyszom broni udało się ewakuować ciężko rannego superstrzelca. Jak wspominał jeden z nich, "Hayha nie miał pół twarzy". Jednak przeżył. Po wojnie wrócił na wieś i zajął się hodowlą psów. Na pytania o bojowe osiągnięcia zawsze odpowiadał: "robiłem to, co mi kazano - najlepiej, jak mogłem".
Zmarł w 2002 roku, a w Finlandii do dziś jest traktowany jak bohater narodowy. Szwedzka grupa Sabaton stworzyła o nim nawet piosenkę, zatytułowaną oczywiście "White Death".