W pogoni za mitem
Operacji nadano kryptonim "Iron Cross" (Żelazny Krzyż). Aaronowi Bankowi, oficerowi Biura Służb Strategicznych (agencja wywiadowcza Stanów Zjednoczonych, poprzedniczka dzisiejszej CIA) zlecono zadanie utworzenia oddziału, który prowadziłby zadania sabotażowe na terenie twierdzy alpejskiej. Jego głównym celem miała być fizyczna eliminacja nazistowskich przywódców, którzy - według informacji wywiadu - zamierzali ukryć się w Alpach.
Aaron Bank zwerbował 175 osób, głównie byłych niemieckich więźniów politycznych o komunistycznych sympatiach. Oddział stacjonował pod Paryżem, a jego członkowie przeszli szkolenie partyzanckie - trenowali skoki na spadochronie, wysadzanie mostów i organizowanie zasadzek.
Po kilku tygodniach Amerykanie zmienili plany. Głównym zadaniem podwładnych Aarona Banka stało się nie zabicie, ale schwytanie nazistowskich prominentów próbujących przedostać się do alpejskiej twierdzy. W Waszyngtonie znów zwyciężyło przekonanie, że lepszym rozwiązaniem będzie postawienie elity III Rzeszy przed sądem.
Oddział "Iron Cross" zaczął szkolić techniki opanowywania budynków, ataków na konwoje, przechwytywania i transportowania zakładników. Akcja miała rozpocząć się w ostatnich dniach kwietnia 1945 r. Jednak ekipa Aarona Banka przez kilka dni bezskutecznie czekała na lotnisku we francuskim Dijon. Opóźnienie początkowo tłumaczono kiepskimi warunkami atmosferycznymi. W końcu okazało się, że operacja została odwołana. Do dziś nie wiadomo dlaczego. Być może wywiad amerykański w końcu zorientował się, że twierdza alpejska była mitem.
Rafał Natorski/ PFi, facet.wp.pl