Snajper przy herbaciarni
Brytyjczycy poważnie rozważali likwidację Hitlera tylko raz, w połowie 1944 r., gdy zdecydowano o realizacji operacji "Foxley". Miejscem ataku miało być ulubione miejsce wypoczynku fuhrera - rezydencja Berghof w Alpach Salzburskich, gdzie wódz czuł się wyjątkowo bezpiecznie. Choć obiekt był pilnie strzeżony przez elitarne jednostki SS, Hitler często spacerował po okolicy samotnie, bez ochrony.
Brytyjczycy planowali, że dosięgnie go kula snajpera, przebranego za niemieckiego strzelca górskiego, ukrytego w pobliżu ścieżki prowadzącej do herbaciarni. Rozważano także wykorzystanie lokalnego antyfaszysty, który dodałby trucizny do soku albo desant powietrzny komandosów czy zasadzkę na samochód Hitlera.
Jeden z tych planów miał być wcielony w życie jesienią 1944 r. Jednak do tego nie doszło, ponieważ lipcowy pobyt w Berghof okazał się ostatnią wizytą fuhrera w tym miejscu.
Mimo to rezydencja nadal intrygowała aliantów. W pierwszej połowie 1945 r. wywiad amerykański zdobył informacje, że Niemcy tworzą tam tzw. twierdzę alpejską, ufortyfikowany bastion, w którym czołowi naziści broniliby się przez wiele miesięcy. "Mogliby wciągnąć nas w długotrwałe walki typu partyzanckiego albo w kosztowne oblężenie. Tam mogliby żyć rozpaczliwą nadzieją, że, na skutek niezgody między aliantami, zdołają uzyskać dogodniejsze warunki (rozejmu) od bezwarunkowej kapitulacji" - martwił się gen. Dwight Eisenhower.
Amerykanie postanowili wówczas zabić Hitlera i innych niemieckich prominentów.