Tych zdjęć świat nie miał prawa zobaczyć
Kiedy jechaliśmy do DMZ (strefy zdemilitaryzowanej) między Koreą Północną a Południową, nasza przewodniczka powiedziała jakieś 100-200 km przed celem: "A teraz nie wolno już robić zdjęć, bo to strefa militarna. W związku z czym natychmiast pójdziecie spać". To było o 8 rano, zaraz po śniadaniu. Po prostu kazała nam spać, jakbyśmy mieli po 3 latka.
Ze zdumieniem przeczytałem we wspomnieniach wysokiego rangą urzędnika Korei Północnej Jang Jin-sunga ("Dear Leader"), że gdy zapakowano go do pociągu jadącego na spotkanie z samym Kim Jong-ilem, tak samo kazano mu pójść spać, żeby nie mógł wyglądać przez okno. I wszyscy spali. Ja ukradkowo pstrykałem zdjęcia.
W samej strefie DMZ mogliśmy za to robić zdjęcia w wybranych miejscach, ale tylko jednemu konkretnemu żołnierzowi - tylko z przodu albo z profilu, pod żadnym pozorem z tylu.