Jeśli nie wiadomo, o co chodzi...
To chodzi o pieniądze. Choć dla wielu może się to wydawać cyniczne, pieniądze mają potężną moc - potrafią obalać imperia, a nawet wyniszczać narody, toteż, ze zrujnowaniem związku dwojga ludzi także sobie poradzą. I nie tyle chodzi tu o pieniądze same w sobie, co poczucie niesprawiedliwości, czy wykorzystywania jednej osoby przez drugą. Wiadomo, że po ślubie konta się "zlepiają", zatem jej wydatki stają się twoimi wydatkami. I na odwrót. Jednak przed sakramentalnym "tak", jesteście dwoma wyspami z oddzielnym systemem ekonomicznym. Warto to przedyskutować. W jakich proporcjach będziecie zrzucać się na czynsz? Czy jedna strona jest wyraźnie zamożniejsza od drugiej - i co z tego wynika? Niby drobiazg, a jednak - nieporuszony zawczasu - może odbić się czkawką.