Zamach na dziennikarkę
Litwinienko został otruty, gdy prowadził prywatne śledztwo dotyczące zabójstwa Anny Politkowskiej, wybitnej rosyjskiej dziennikarki i obrończyni praw człowieka. Była jednym z najbardziej radykalnych krytyków autorytarnego stylu rządów Kremla. Dzięki niej opinia publiczna zobaczyła taśmy wideo, na których Rosjanie torturują czeczeńskich jeńców.
Politkowskiej wielokrotnie grożono śmiercią, przez pewien czas musiała nawet korzystać z ochrony, wyjechała też na jakiś czas do Wiednia. W październiku 2006 [7 paździenika, w dzień urodzin Putina - przyp. red.] r. dziennikarkę zastrzelono na klatce schodowej jej bloku, w centrum Moskwy. Morderca oddał 5 strzałów, ostatni w głowę - "na wszelki wypadek".
W grudniu 2012 r. moskiewski sąd uznał za współorganizatora zamachu pochodzącego z Czeczenii Dmitrija Pawluczenkowa i skazał go na 11 lat kolonii karnej. Jednak zleceniodawców zabójstwa Politkowskiej do tej pory nie udało się zdemaskować.