2z8
Idziemy do fryzjera
W Polsce lat 30. wizyta u fryzjera była oczywistą częścią męskiej codzienności, a i sam zawód był znacznie bardziej zmaskulinizowany. Do fryzjera wpadało się nie tylko skrócić zbyt długą fryzurę, ale "wyczesać się" na wyjście do teatru czy randkę, poczytać gazetę i wymienić uwagi na temat bieżącej sytuacji politycznej z sąsiadem Zdzichem, który przyszedł akurat tylko na golenie.
Właśnie ten ostatni zabieg był wśród mężczyzn równie, jeśli nie częstszym powodem wizyty u fryzjera. No cóż, to nie była jeszcze era powszechnych maszynek do golenia, a jak wiadomo, samemu brzytwą ogolić jest się nie sposób!