Biały prokurator, zielony prokurator
Na początek więzień, któremu zamarzyła się wolność, musiał z reguły starannie obmyślić plan. Czym innym była ucieczka z łagru znajdującego się na dalekiej północy pośród pustkowia, inne wyzwania stały przed uciekinierami z łagrów położonych w tajdze, a jeszcze innymi prawami rządziła się ucieczka z obozów położonych pośród bezkresnych stepów. Tych pierwszych "zwalniał" z łagru tzw. "biały prokurator", czyli mrozy - dopiero wtedy można było przemierzyć niezmierzone trzęsawiska i bagna. Dla pozostałych jaskółką wolności był "zielony prokurator", czyli wiosna, która przynosiła deficytowe dla więźniów ciepło i sprawiała, że podczas wielokilometrowych marszów można było znaleźć pożywienie w lesie, np. owoce, grzyby lub jaja.