Na drugą stronę
Jak więźniowie wydostawali się za druty? We wspomnieniach byłych więźniów można znaleźć wiele pomysłów na przekroczenie strzeżonej przez strażników obozowych granicy. Niektórzy brali się za robienie podkopów (czasami bardzo "profesjonalnych" - z umocnieniami, oświetleniem i wentylacją), drudzy niepostrzeżenie wymykali się z prac prowadzonych poza obozem, np. z poręby. Jeszcze inni szukali sprzymierzeńca w niekorzystnych warunkach pogodowych (np. burzy śnieżnej), podczas których widoczność była ograniczona do zera, dzięki czemu nie mogli być zauważeni przez strażników z wieżyczek. Zdarzały się również próby ucieczki... samochodem. W 1948 roku więźniowie - byli żołnierze Armii Czerwonej i weterani II wojny światowej - rozbroili konwojentów i porwali furgonetkę. Z kolei więzień Wiaczesław Biezrodnyj wykorzystał pobliską rzekę i zbiegł z obozu na skleconej przez siebie tratwie.