Padały jedno po drugim
- Kiedy pierwszy chłopak się pochorował, myśleliśmy, że to odosobniony przypadek, ale potem na podłodze mieliśmy do czynienia z jednym wielkim plaskiem, potem ktoś zemdlał. Potem kolejne trzy lub cztery osoby upadły, a inni zaczęli wychodzić z sali, by zaczerpnąć świeżego powietrza. U jednego z chłopców, który upadł, stwierdzono wstrząśnienie mózgu, miał na głowie wielkiego guza. Potem zaczęto nas szybko wyprowadzać, a kilka dziewczyn doznało ataku paniki - opowiedział jeden z uczniów, który był świadkiem całego zamieszania.
Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratownicze. Lekarze udzielili pierwszej pomocy w sumie ok. 40 osobom. Jednego z uczniów trzeba było odwieźć do szpitala. W tym czasie przedstawiciele straży pożarnej i policji próbowali ustalić, co tak naprawdę się wydarzyło. Pierwsze podejrzenia zakładały, że na terenie placówki doszło do rozpylenia jakiejś toksycznej substancji. Specjalny zespół ekspertów sprawdzał, czy przyczyną całego zamieszania mógł być jakiś związek chemiczny. Szczegółowe badania niczego takiego jednak nie dowiodły. Według specjalistów, nie doszło do emisji żadnych szkodliwych dla zdrowia człowieka gazów, choć zaraz po zdarzeniu w serwisach społecznościowych pojawiły się plotki, jakoby był to efekt celowego działania.