Zablokowana płodność, czyli co warto wiedzieć o wazektomii
Nie da się ukryć, że zwykle to kobieta bierze na siebie zadanie zabezpieczenia się przed ciążą. Facet co najwyżej kupi paczkę prezerwatyw na stacji benzynowej. Tymczasem właśnie mężczyzna może poddać się zabiegowi, który uchodzi za najbardziej skuteczną metodę antykoncepcji. Wokół wazektomii narosło jednak wiele mitów, nie brakuje nawet opinii, że w Polsce jest ona nielegalna. Gdzie leży prawda?
12.01.2017 | aktual.: 24.01.2018 13:59
Słynny amerykański pisarz Stephen King, nazywany „królem horrorów”, potrafi obsesyjnie poświęcić się tworzeniu swoich makabrycznych historii. Dowodzi tego zdarzenie sprzed kilku lat, gdy żona Tabitha zastała go siedzącego przy komputerze w kałuży krwi. Dzień wcześniej King poddał się zabiegowi wazektomii i lekarz wyraźnie zalecił mu, aby przez jakiś czas zwolnił tempo i nie przemęczał się. Jednak już następnego dnia zasiadł do klawiatury i nie przerwał pisania nawet wtedy, gdy zaczął krwawić. Spanikowana żona chciała natychmiast zawieźć go do szpitala, ale King uprosił ją, by pozwoliła mu chociaż dokończyć rozdział. Na szczęście skończyło się tylko na wymianie opatrunku.
Dziś słynny pisarz prawdopodobnie nie miałby problemów z krwawieniem, ponieważ nowoczesne techniki przeprowadzania wazektomii pozwalają wyeliminować większość skutków ubocznych zabiegu, który uchodzi za najbardziej skuteczną metodę antykoncepcji, znacznie bezpieczniejszą dla zdrowia od tych proponowanych kobietom.
– Nasi pacjenci są niesamowicie szczęśliwi. Wszystko odbywa się bez stresu, partnerka przestaje się truć hormonami, a relacja nabiera rumieńców – przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Eugeniusz Siwik, znany ginekolog i były współpracownik prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza, z którym napisał książkę „Antykoncepcja. Planowanie rodziny u progu XXIw.”, od kilkunastu lat wykonujący w różnych miastach Polski zabiegi wazektomii.
Pigułka dla faceta
Temat budzi kontrowersje, ponieważ w naszym społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że to kobieta powinna martwić się o zabezpieczenie przed niechcianą ciążą. Nic dziwnego, że choć w ostatnich latach nastąpił niebywały rozwój metod antykoncepcji, to jednak większość z nich jest skierowana do pań.
Mężczyźni mają w zasadzie do wyboru dwa sposoby: prezerwatywę lub wazektomię, czyli przecięcie i podwiązanie nasieniowodów.
„Gumek” Polacy używają niechętnie – aż 77 proc. facetów twierdzi, że zmniejszają one doznania seksualne. Nie przepadają za nimi również kobiety, w niedawnym badaniu TNS Polska wskazywały wady kondomów – wymagają współdziałania partnera, pomyłka w stosowaniu oznacza duże ryzyko zajścia w ciążę, a poza tym prezerwatywa jest mało dyskretną metodą.
Natomiast wazektomię wciąż taktujemy z dystansem. Dlatego co piąty mieszkaniec naszego kraju – jak wynika z przeprowadzonego kilka lat temu raportu prof. Zbigniewa Izdebskiego i Polpharmy „Seksualność Polaków” – najchętniej wybiera stosunek przerywany, a co dziesiąty – kalendarzyk małżeński (13 proc.).
Oprócz prezerwatyw jest jeszcze jedna alternatywa: wstrzemięźliwość seksualna. „Ani jedno ani drugie nie powoduje jakoś wzrostu męskiej potencji seksualnej. Czekam na pigułkę dla facetów” – stwierdził Kuba Wojewódzki w wywiadzie dla jednego z kolorowych tygodników.
Nad męską antykoncepcją hormonalną pracuje kilkanaście ośrodków naukowych z Europy, Australii i Ameryki Północnej, a wielki projekt badawczy finansowany jest m.in. przez WHO, UNICEF oraz Fundację Billa i Melindy Gates. Efekty są bardzo obiecujące – skuteczność metody oceniono na 96 proc. Mimo to prace zostały zahamowane, ponieważ uczestnicy eksperymentu skarżyli się skutki uboczne: zaburzenia nastroju, bóle mięśniowe, trądzik czy… zwiększone libido. Co ciekawe, z podobnymi dolegliwościami zmagają się kobiety stosujące pigułki antykoncepcyjne, a mimo to są one powszechnie dostępne.
Najlepszym rozwiązaniem dla mężczyzny, który chce ponosić odpowiedzialność za zabezpieczenie przed niechcianą ciążą, wciąż pozostaje zatem wazektomia.
„Czuję się wolny”
Sądząc po komentarzach w internecie, trudno znaleźć mężczyznę, który poddał się temu zabiegowi i nie byłby zadowolony. „Zdecydowanie była to najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Czegoś nam w seksie brakowało, niby było fajnie, niby miło, ale zawsze gdzieś jakaś niepewność się tliła. No i te ciągłe zabawy z chodzeniem wieczorem do apteki po prezerwatywy. Okazało się, że źródłem problemów była właśnie niepewność i obawa zajścia w ciążę. Trwała i pewna antykoncepcja – właśnie tego elementu brakowało. Teraz czujemy się wolni, seks jest wreszcie super” – pisze jeden z nich na forum.
Kolejny facet tłumaczy: „Mamy już dwójkę dzieci. Zdecydowaliśmy się na wazektomię, ponieważ chcemy tej dwójce zapewnić idealne warunki i poświęcić odpowiednią ilość czasu. Przeszliśmy już dwa razy przez pieluchy, dwa razy przez ząbkowania, kolki itp. Mimo wszystko oczywiście tego nie żałujemy, ale teraz chcemy się skupić na już wychowywanych dzieciach i mieć również trochę czasu dla siebie”.
Oto inna opinia: „Jedyna próba wzięcia przez żonę tabletek antykoncepcyjnych skończyła się w szpitalu. Po drugiej ciąży zdecydowaliśmy się na wazektomię, aby nie obciążać jej organizmu. To była dobra decyzja. Odpadł nam stres i problemy zdrowotne żony. Nie wiem, czy ma to związek, ale z obserwacji widzę, że moja wazektomia pośrednio wpłynęła wręcz pozytywnie na zdrowie żony”.
Kto decyduje się na ten zabieg? – Przekrój społeczny i zawodowy jest bardzo szeroki. Nauczyciele, górnicy, biznesmeni. Ludzi ustatkowani lub nie. Metoda jest coraz bardziej popularna, a wiedza na jej temat rośnie – tłumaczy dr Eugeniusz Siwik.
Na czym to polega
– Najkrócej ujmując, ta metoda prowadzi do zablokowania plemnikom drogi do nasienia, co skutkuje niemal 100-procentową antykoncepcją – wyjaśnia dr Siwik.
Wazektomii może poddać się każdy mężczyzna. Wcześniej należy tylko wykonać dwa badania laboratoryjne: morfologię krwi oraz antygen HBS. Sam zabieg nie jest specjalnie skomplikowany, zazwyczaj trwa około 10 minut. Jeśli anatomia naszego nasieniowodu jest bardziej skomplikowana, ten czas może wydłużyć się do pół godziny.
Wazektomię wykonuje się w znieczuleniu miejscowym, podawanym ciśnieniowo, bez konieczności kłucia skóry igłą, a jego dawka jest kilkukrotnie mniejsza niż przy narkozie stosowanej podczas tradycyjnych operacji. Po zlokalizowaniu nasieniowodu chirurg rozwarstwia skórę specjalnymi kleszczykami, zakłada w dwóch miejscach nierozpuszczalne szwy i wycina pomiędzy nimi kilka milimetrów przewodu, którym wyprowadzane jest nasienie. Następnie wsuwa zabezpieczony nasieniowód z powrotem do moszny i opatruje niewielkie ranki, które zabliźniają się zwykle już po 2-3 dniach.
Po zabiegu nie potrzebujemy żadnej rekonwalescencji, możemy od razu wrócić do codziennej aktywności, pamiętając jednakże, by przez tydzień zrezygnować z nadmiernego wysiłku.
Pod względem prostoty wykonania, ginekolodzy porównują wazektomię do założenia wkładki wewnątrzmacicznej czy spirali u kobiet. Rzadko zdarzają się również skutki uboczne, choć przez kilka dni od zabiegu mogą pojawić się obrzęki, krwiaki, bóle moszny czy stany zapalne. Przez lata panowała opinia, że przecięcie i podwiązanie nasieniowodu może zwiększać ryzyko zachorowania na nowotwór jąder czy prostaty. Jednak współczesne badania raczej wykluczyły taki związek.
Odzyskana płodność
Po wazektomii jądra pracują normalnie, kontynuując produkcję hormonów, m.in. testosteronu i plemników, które jednak mają zablokowaną drogę do nasienia, a męska sperma traci właściwości zapładniające. Wbrew rozpowszechnionym plotkom, po zabiegu nie spada libido, wręcz przeciwnie – niekiedy ochota na seks może wzrosnąć, co tłumaczy się uwolnieniem z psychicznej blokady, jaką jest obawa przed niechcianą ciążą.
Należy jednak pamiętać, by przez dwa miesiące wciąż stosować inne środki antykoncepcyjne, np. prezerwatywy, ponieważ w nasieniowodach czy kanalikach prostaty gromadzą się niekiedy wyprodukowane wcześniej plemniki.
Jeśli mężczyzna chce odzyskać płodność, może poddać się rewazektomii, dzięki której nasieniowód zrasta się i udrożnia. Jednak taki zabieg jest znacznie droższy (kosztuje ok. 10 tys. zł, wazektomia – ok. 2 tys. zł) oraz bardziej skomplikowany, dlatego wymaga pełnego znieczulenia. Nie możemy też liczyć na całkowitą skuteczność. Ocenia się ją na 40-70 proc.
Wazektomia jest dziś wykonywana legalnie w 40 krajach. W Polsce jest z nią pewien kłopot prawny – wątpliwości wynikają z interpretacji artykułu 156 Kodeksu karnego, który stwierdza: „Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia zdolności płodzenia, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.
– Mowa jest o trwałych skutkach, tymczasem wazektomia jest zabiegiem odwracalnym i nie powoduje pozbawiania mężczyzny zdolności płodzenia, bo jądra produkują plemniki – podkreśla dr Eugeniusz Siwik.