CiekawostkiSnajper przy pracy (cichy zabójca)

Snajper przy pracy (cichy zabójca)

Snajper, to słowo dla wielu oznacza bardzo niebezpiecznego człowieka, który uzbrojony po zęby, dzierży w ręku karabin snajperski i jest w stanie zabić z bardzo daleka. W zasadzie rozróżnia się snajperów i strzelców wyborowych (sharp shooter). Snajper to specjalista po wielomiesięcznym szkoleniu, mistrz kamuflażu i skrytego poruszania się. Snajperzy działają w zespołach, strzelec –obserwator.

Snajper przy pracy (cichy zabójca)
Źródło zdjęć: © AFP

11.07.2007 | aktual.: 11.07.2007 17:34

Obydwaj doskonale ukryci i zamaskowani czekają na swoje ofiary. Strzelec wyborowy to żołnierz uzbrojony w broń z przyrządami optycznymi, działający przy drużynie czy plutonie. Czeka na rozkaz dowódcy i eliminuje bardziej dokuczliwe przeszkody na drodze pododdziału, np. strzelec KM, czy inny snajper.

Jednak zarówno strzelec wyborowy, jak i snajper - muszą być bardziej odporni psychicznie, niż inni żołnierze. Oni nie strzelają w ludzką sylwetkę, biegnącą gdzieś daleko. Naciskając na spust, patrzą ofierze w twarz, widzą każdy szczegół - uśmiech, smutek, a także strach. Cele nie są anonimowe, to żywi ludzie których doskonale widać.

Sama nazwa SNIPER, określała w XIX wieku doskonałego myśliwego, który potrafił upolować niezwykle czujnego ptaka, o nazwie Snipe. Nazwa snajper wykorzystywana jest do określania każdego, kto strzela z ukrycia, nie koniecznie korzystając z karabinu z celownikiem optycznym.

Jeden ukryty człowiek, może zatrzymać nawet dość duży oddział, sukcesywnie eliminując przeciwnika. Tak było w latach 80-tych w Libanie, kiedy terroryści uzbrojeni w AK-47, zmuszali izraelskie kolumny pancerne do zatrzymania na długi czas. W Iraku jeden, nawet źle wyszkolony strzelec, zmusza do pogoni za nim oddział w sile plutonu.

Jednak „snajper” nie musi zabijać tylko żołnierzy. W Sarajewie podczas wojny w Bośni, ukryci strzelcy brali na cel cywilów.

Dobrze wyszkolony strzelec w pierwszej kolejności obiera na cel oficerów i dowódców pododdziałów. Następnie pod ostrzał brani są radiooperatorzy, strzelcy broni maszynowej i wyrzutni przeciwpancernych.

Od lat, na polu walki zabrania się salutować, a oficerowie starają się nie obnosić z lornetkami, albo mapnikami, które kiedyś bardzo ich wyróżniały.

Strzelcy wyborowi działali podczas Wojny Secesyjnej w USA, gdzie odnosili wiele sukcesów. Podczas I Wojny Światowej snajperzy kryli się w okopach, budując własną „scenografię” w postaci np. makiet martwych koni. Podczas wielomiesięcznych przerw w walkach, każdy ruch w okopie przeciwnika ściągał ogień ukrytego strzelca.

W Drugiej Wojnie Światowej, wszystkie strony masowo wykorzystywały snajperów. Najwcześniej swoją klasę pokazali Finowie. Podczas Wojny Zimowej Fińscy snajperzy likwidowali tysiące żołnierzy sowieckich. W zasadzkach na wąskich zaśnieżonych drogach, zespoły strzelców potrafiły „wystrzelać” całe oddziały wroga. Kiedy zadanie było wykonane Finowie wycofywali się cicho.

Mistrzem był Simo Hayha, który zabił ponad pięciuset sowieckich oficerów i żołnierzy.

Na wschodnim froncie snajperzy mieli szczególnie sporo pracy. Zazwyczaj w miastach gdzie, jest wiele świetnych kryjówek. Bitwa o Stalingrad przyniosła jeden z najsłynniejszych pojedynków snajperskich. Wasilij Zajcew, był najskuteczniejszym z sowieckich strzelców. Zajcew był tak dobry, że Niemcy wysłali do walki z nim, jednego z wykładowców szkoły snajperów.

Zajcew wygrał trudny, wielodniowy pojedynek. Przeżył wojnę z czterystoma zabitymi na koncie. Zimna wojna, to rozwój sztuki snajperskiej, nowe karabiny i metody szkolenia. Snajperzy stali się członkami grup specjalnych działających na tyłach wroga. Dobry snajper potrafi zatrzymać dużą kolumnę zmechanizowaną, lub zlikwidować pojedynczy cel i wycofać się niepostrzeżenie. Zamaskowany upodabnia się do otoczenia i niczym myśliwy cierpliwie czeka na swoją ofiarę.

Snajper pozostaje niebezpiecznym przeciwnikiem, nie grającym „fair”. Żołnierze muszą pamiętać, że gdzieś w oddali może kryć się samotny strzelec i jego karabin. Historia pokazuje, że strzelec wyborowy, którego wzięto do niewoli nigdy nie mógł liczyć na pobłażanie - dlaczego? Odpowiedź chyba sama nasuwa się na usta...

Piotr Langenfeld

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)