Nie dla niego więzienie
Młody mężczyzna, m.in. ze względu na swoją kondycję, zaczął odczuwać obsesyjną potrzebę podejmowania działań, prowadzących do uwolnienia się z „kajdan”. I tak rozpoczęła się realizacja trwającego przez lata schematu, w którym Mark DeFriest z powodzeniem ucieka z więzienia, zostaje powtórnie schwytany i osadzony. Problem w tym, że każda kolejna ucieczka kończyła się tym, że sąd do jego wyroku dopisywał kolejne lata odsiadki. W efekcie zasądzona kara urosła do... 105 lat. Jak tłumaczą dziś jego obrońcy, problem polega na tym, że choć cała ta historia brzmi absurdalnie, DeFriest dla wymiaru sprawiedliwości z drobnego przestępcy stał się poważnym kryminalistą i recydywistą. To dlatego, mając dziś 56 lat na karku, wciąż siedzi w więzieniu, choć powinien je opuścić w wieku 23 lat.