Znów w szpitalu
Wydawało się, że leczenie przynosi skutki. Po dwóch latach mógł mieć już nadzieję, że to koniec jego walki z nowotworem. Na hasło „jest pan całkowicie zdrowy” musiał jednak poczekać jeszcze trochę. W przypadku takich terapii o całkowitym wyzdrowieniu można mówić dopiero po pięciu latach. Wrócił na studia, dołączył do grupy teatralnej, spotykał się z przyjaciółmi – ot, odzyskał swoje dawne życie.
Na rok przed tym, zanim uznano by go oficjalnie za zdrowego, znów trafił do szpitala. Nowotwór zadomowił się ponownie w tym samym miejscu co wcześniej. Kolejny raz czekały go operacja, naświetlanie i chemia. Tak spędził cały 2015 rok. I kiedy wszystkim wydawało się, że za drugim razem pozbędzie się choroby na dobre, zdiagnozowano przerzuty w kilku miejscach w mózgu. Miał rdzeniaka zarodkowego czwartego stopnia w móżdżku, który odpowiada za koordynację ruchową.