Dziecko w hełmie na głowie
Młodzi ludzie w jasnobrązowych koszulach i czarnych krawatach byli często wykorzystywani do trudnych zadań. Już na początku lat 30. aktywiści Hitlerjugend roznosili ulotki NSDAP i toczyli bitwy z członkami komunistycznych młodzieżówek. Podczas jednej z takich potyczek został śmiertelnie ugodzony nożem 16-letni Herbert Norkus. Jego pogrzeb zamienił się w wielkie widowisko propagandowe z udziałem m.in. Josepha Goebbelsa. W 1932 r. ukazała się powieść Karla Aloysa Schenzingera "Hitlerjunge Quex", w której Herbert Norkus został przedstawiony jako męczennik i wzór dla młodych Niemców. Była to lektura obowiązkowa każdego członka Hitlerjugend.
W organizacji bardzo dużo czasu poświęcano na szkolenie bojowe. Chłopcy uczyli się strzelać, posługiwać nożem, mapą czy kompasem. Gdy w 1940 r. przywództwo Hitlerjugend objął Artur Axmann, zaczął przekształcać młodzieżówkę w wojskowe siły pomocnicze.
Początkowo młodzieńcy zajmowali się głównie pomocą mieszkańcom miast bombardowanych przez aliantów, ale już w 1943 r. utworzono 12 Dywizję Pancerną SS Hitlerjugend, której większość żołnierzy stanowili chłopcy w wieku 16-18 lat. Formacja walczyła na północy Francji i zasłynęła z bezwzględności oraz fanatycznego oddania przywódcy III Rzeszy.
Pod koniec wojny, kiedy Niemcy ponosili coraz więcej ofiar, a rezerwy były na wyczerpaniu, członkowie Hitlerjugend, nawet 11-12 letni, walczyli na pierwszej linii frontu, zwłaszcza podczas obrony Berlina. "Nie chciałbym zobaczyć w lustrze naszych dziecięcych twarzy - w stalowych hełmach na głowie. Praca dzieci jest niegodziwa, ale dziecięce bohaterstwo jest jeszcze bardziej niegodziwe. Nie chciałbym, aby to kiedykolwiek powróciło" - wspominał po latach Dieter Heldebrandt, były członek organizacji.