Pierwsza "jazda na kwasie"
Dr Hofmannowi wydawało się, że nie istnieje inny sposób, by sprawdzić, czy zamiast leku stworzył demonicznie działający, silny środek psychoaktywny, dlatego postanowił przeprowadzić testy na samym sobie. 19 kwietnia 1943 roku o godzinie 16:20 pierwszy człowiek świadomie zanurkował w otchłań doznań, które wykraczają daleko poza to, do czego przywykliśmy. By zrozumieć, jak mogło zadziałać zażyte 25 mg czystego, rozpuszczonego w wodzie "kwasu", musimy pamiętać, z jak silną substancją zetknął się badacz.
LSD zalewa mózg falą ważnego neuroprzekaźnika - serotoniny. Po ok. 150 minutach od zażycia, na skutek wzrostu przewodnictwa pomiędzy synapsami, dochodzi do uaktywnienia połączeń, które normalnie nie są wykorzystywane lub ich wykorzystanie nie jest tak silnie odbierane. Pojawiają się odczucia, których, zdaniem wielu, zwyczajnie nie da się ująć słowami. Zmianie ulega nie tylko obserwowany świat (m.in. pojawiają się "kolorowe wzory" lub "falujące obrazy"), który nagle pełen jest nowych znaczeń i ukrytych treści, ale także, a może przede wszystkim, sposób myślenia. Nazywanie tego halucynacjami mogłoby być sporym uroszczeniem, tym bardziej, że pod wpływem LSD nie widzi się "nieistniejących rzeczy", lecz raczej w sposób wyostrzony i zupełnie odmienny obiera się wszystkie dochodzące do mózgu bodźce. Użytkownicy tego narkotyku mówią np. o "widzeniu muzyki" lub "ukrytej symbolice przedmiotów". Nie można też twierdzić, że tzw. "trip" zawsze jest przeżyciem przyjemnym, przypomina raczej przejażdżkę pędzącym
rollercoasterem.
W godzinę po zażyciu skrupulatnie odmierzonej dawki Hofmann wraz z towarzyszącym mu asystentem, jechali na rowerach w kierunku domu doktora. To właśnie ta "jazda na kwasie" stała się potem symbolem używanym przez producentów nielegalnego LSD - postać znajdująca się często na kolorowych, nasączonych narkotykiem znaczkach, to nikt inny, jak odkrywca "kwasu" w czasie jego pierwszej świadomej próby zmierzenia się z "psychiczną bombą atomową" (jak potem niektórzy nazywali ten narkotyk).