Czas na rewolucję
Czy będąc w tak tragicznym położeniu, można wyjść na prostą? Clark pokazał, że tak. Jemu udało się tego dokonać dzięki bieganiu. To właśnie sport na nowo dał mu motywację do życia. Wszystko zaczęło się dość banalnie. Clark odwiedził siłownię, gdzie po raz pierwszy wszedł na bieżnię. Wystarczyło 15 sekund, by spodobało mu się do tego stopnia, że zdecydował się rozpocząć regularne treningi. Był sierpień 2005 roku. Wtedy jeszcze nie spodziewał się, że ćwiczenia pozwolą mu się wyrwać z sideł nałogu, pokonać nadwagę i właściwie rozpocząć karierę sportowca. Już po trzech miesiącach coraz bardziej wyczerpujących treningów jego waga spadła do 117 kilogramów, a on postanowił na tym nie poprzestawać. Wtedy też kupił swoje pierwsze buty do biegania.
– Zgodnie z popularną hollywoodzką narracją, pewnego razu rozbijasz swój samochód, a potem budzisz się w więzieniu. I obie te rzeczy mi się przytrafiły – parafrazuje swoją sytuację Clark. – W końcu jednak zdałem sobie sprawę, że zmierzam w kierunku przedwczesnej śmierci. My, alkoholicy nazywamy tę chwilę momentem olśnienia.