Żerowanie na naiwności
Wielu 40-latków szuka rozwiązania problemów, zażywając zalewające rynek produkty, które rzekomo mają poprawiać jakość życia intymnego. „Oniemiałem przy aptecznej gablocie, widząc, ile tego jest” – stwierdził w rozmowie z „Polityką” dr Andrzej Depko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Specjalistę denerwują reklamy preparatów, obiecujące wydłużone erekcje, wysoką jakość doznań, lepszą sprawność, a nawet powiększenie penisa. „Nie znam żadnych rzetelnych i pogłębionych badań świadczących o tylu zaletach. To żerowanie na ludzkiej naiwności, a u pacjentów poszukujących pomocy tylko niepotrzebnie wydłuża czas do rozpoczęcia właściwej kuracji” – przekonuje dr Depko.
Wielu mężczyzn po 40. roku życia w ogóle się poddaje, nie wierzy w jakiekolwiek rozwiązanie. – Nie bez znaczenia jest reakcja partnerki. Kobiety, dla których dotąd seks był mało istotny lub przykry, zapewne z ochotą z niego zrezygnują pod pretekstem przekwitania i problemów z męską potencją. Często też tracą zainteresowanie dla kontaktów płciowych, bo czują się nieatrakcyjne, zaniedbane, znudzone lub podejrzewają swoich partnerów o zdradę – tłumaczy Elżbieta Stefańczyk.
Seksuolog podkreśla jednak, że nie ma powodu, aby po 40-tce rezygnować z życia erotycznego. Jest to za to dobry czas, aby zmienić podejście do seksu, zrozumieć zmiany, przystosować się do nich i odkryć, jak stać się lepszym kochankiem niż kiedykolwiek.
– Czekanie na spontaniczne erekcje prowadzi do frustracji, a tymczasem potrzeba po prostu więcej bezpośredniej fizycznej stymulacji dla jej osiągnięcia. Ten rodzaj erekcji nazywamy erekcją odruchową, jest rezultatem bezpośredniej stymulacji genitaliów na drodze masturbacji czy przez partnerkę. To oznacza, że kobieta aktywnie i bezpośrednio pomaga mężczyźnie stanąć na wysokości zadania, co czyni seks bardziej wzajemnym, zmysłowym i urozmaiconym doświadczeniem. Partnerka czuje się wówczas potrzebna i doceniona jako zręczna kochanka – przekonuje Elżbieta Stefańczyk. – Część kobiet nie jest przyzwyczajona do dotykania swoich mężczyzn, albo też mylnie interpretuje ich problemy jako brak własnej atrakcyjności. Tymczasem on po prostu może już nie potrafić tak bezproblemowo przełożyć zainteresowania seksualnego na erekcję i trzeba mu w tym pomóc pieszczotami – dodaje.