Zapłacił świadkom za milczenie
Sojda nie poprzestał na zastraszaniu. W zamian za milczenie ofiarował świadkom mordu sute łapówki – od 2 do 10 tysięcy złotych dla każdego z nich (przeciętne miesięczne wynagrodzenie wynosiło wówczas około 4,3 tys. zł). Najbogatszy gospodarz we wsi zapłacił za lojalność swoich sąsiadów łącznie ponad 200 tysięcy złotych.
We wsi zapadła kurtyna milczenia. Ujawnienia prawdy domagały się tylko rodziny zamordowanych i jedyny sprawiedliwy – Leszek Brzdękiewicz, który podał milicji nazwiska sprawców zbrodni. Za swoją odwagę mężczyzna zapłacił najwyższą cenę. W kilka dni po zeznaniach znaleziono go martwego w Czarnej – rzece przepływającej przez Zrębin.
Mordercy próbowali także zastraszyć rodziny ofiar. Oparły się one jednak skutecznie nawet najostrzejszym formom nacisku – w tym groźbom śmierci.