Trwa ładowanie...
07-02-2008 10:26

Wstęp do gentlemanerii

Wstęp do gentlemaneriiŹródło: Jupiterimages
dd8x3ez
dd8x3ez

Skoro pisać mam do „Gentlemana” i o gentlemanach, warto zacząć od spraw zasadniczych, czyli definicyjnych. Cóż to za zwierzę ów gentleman? Czym się wyróżnia i odróżnia od innych w szarym tłumie ludzkości? Dzisiaj lekcja pierwsza, czyli słów parę o gentlemanie idealnym.

W Międzynarodowym Biurze Miar i Wag, w Sevres pod Paryżem, przechowywany jest od 26 września 1889, w temperaturze 0 stopni C, wykonany ze stopu platyny (90%) i irydu (10%) wzorzec metra. Istnieje podobnie, acz nie ma oczywiście materialnego odzwierciedlenia, wzorzec prawdziwego, klasycznego gentlemana.

Mój serdeczny przyjaciel, wywodzący się z tak zwanego „wielkiego rodu”, na naszym niedoskonałym padole poniżony do rangi profesora historii sztuki i vice prezesa Polskiej Akademii Nauk, mawia zawsze, z ubolewaniem, gdyż zawiera się w tym tęsknota za rajem utraconym, iż prawdziwy gentleman ma dwie tylko możliwości, żeby się wzbogacić: odziedziczyć majątek, albo wygrać w karty. Jeżeli bowiem pracujemy „na etacie”, lub w jakikolwiek sposób przez kogokolwiek zatrudnieni, pozostajemy nie tylko w upokarzającej zależności, ale co gorsza implicite zgadzamy się na to, żeby ktoś nasze umiejętności i zdolności sprowadzał, za pośrednictwem beznamiętnej księgowej, do wysokości bankowego przelewu.

I nie o to nawet chodzi, że opłacani będziemy zawsze za nisko, lecz o fakt, że ktoś nas i naszą pracę poważa się w ogóle wyceniać, czyli poddawać w permanentną wątpliwość albo też równać, przynajmniej finansowo, z wkładem wniesionym przez osobników, których sam wygląd zewnętrzny jest nam wstrętny, a oddech niemytych od tygodni zębów, w którego odorze łączą się buraki z cebulą i winem najtańszych roczników, przyprawia nas o mdłości. Z kolei każdy biznes sprowadza się ostatecznie do sprzedawania z zyskiem, a więc innymi słowy sprzedawania drożej tego, co pozyskaliśmy taniej, a więc do oszwabiania kontrahenta. Tak rozumuje i rozumować winien każdy wzorcowy gentleman, w związku z czym odrzuca z góry wszelką możliwość pracy zarobkowej.

dd8x3ez

Amerykański socjolog i ekonomista Thorstein Bunde Veblen (1857-1929) napisał o gentlemanach słynną pracę „The Theory of the Leisure Classes”, która przetłumaczona została na polski (PWN, Warszawa 1971) pod tytułem „Teoria klasy próżniaczej”. Nie wydaje się, by ów tytuł oddawał w pełni istotę rzeczy.

* Błędy popełniane przez mężczyznę... Błędy popełniane przez mężczyznę...*

dd8x3ez

* Najstarszy zawód świata - początki Najstarszy zawód świata - początki*

„Próżniactwo” ma w naszym języku jednoznacznie negatywne zabarwienie. Tymczasem leisure oznacza również „wolny czas”, „brak pośpiechu”, „święty spokój”. Ściślejszy i bardziej obiektywny byłby więc tytuł „Teoria klasy nie parającej się zarobkowaniem”. Z tego najprostszego powodu, że „niepracowanie” w sensie gentlemańskim implikuje paradoksalnie cały szereg uciążliwych niekiedy obowiązków.

Nie pracować może ostatecznie każdy. Zarówno bezrobotny, człowiek chory, czy nawet najprymitywniejszy leń. Gentleman nie tylko nie pracuje zarobkowo, ale musi to jeszcze obwieścić i pokazać całemu światu. A to już wymaga i wysiłku, i swoistej obecności publicznej. Życie towarzyskie, polowania, mecenaty, uprawianie ekskluzywnych sportów – koniecznie na poziomie amatorskim, gdyż mistrzostwo sugerowałoby trening („Gra pan w golfa za dobrze jak na gentlemana” – powiedział z pogardą lord Carrington narzeczonemu swojej córki), biegła znajomość środowiskowych plotek, przestrzeganie kanonów mody aktualnego sezonu... Wszystko to, gdy jest robione na pokaz, a robione jest zawsze na pokaz, wymaga niemałego nakładu sił, czasu i środków.

dd8x3ez

Bogusław Radziwiłł był niewątpliwie jednym z najsłynniejszych i najbardziej kompletnych gentlemanów swoich czasów. Przypomnijmy więc, jak go nam Henryk Sienkiewicz przedstawia w „Potopie”: Delikatność cery, podniesiona różem i bielidłem, czyniła go podobnym do panny, a jednocześnie zuchwałość, duma i pewność siebie, malujące się na obliczu, nie pozwalały zapominać, iż jest to ów ‘chercheur de noises’ (poszukiwacz zwady) . (...) Była to mieszanina zniewieściałości i nieokiełznanej odwagi. W czasie odwiedzin rzadkich i krótkich ojczystego kraju zabawiał się zatargami z rodziną Sapiehów i łowami (...) Wojna była jego żywiołem, chociaż umysł bystry i giętki zarówno się do intryg i dyplomatycznych wybiegów nadawał. W tych umiał być cierpliwy i wytrwały, daleko wytrwalszy niż w amorach, których długi szereg dopełniał historii jego życia. Książe na dworach, na których przebywał, był postrachem mężów mających piękne żony. Zapewne dlatego sam nie był dotąd żonaty, chociaż zarówno wysokie urodzenie jak nieprzebrana
niemal fortuna czyniła z niego jedną z najbardziej pożądanych partyj w Europie.

I jeszcze fragment rozmowy z panem Andrzejem Kmicicem: Na Podlasiu siedziałem, bom nie miał nic innego do roboty. Powiem ci mój kawalerze, żem się nudził jak diabeł na pokucie. Niedźwiedzie, co były blisko Tykocina, wykłułem; białogłowy tamtejsze kożuchami cuchną, którego zapachu nozdrza moje znieść nie mogą... Ale!... Rozumieszże ty, panie kawalerze, po francusku albo po niemiecku? - Rozumiem po niemiecku – rzekł Kmicic. - To chwała Bogu!... Będę mówił po niemiecku, bo mi od waszej mowy wargi pierzchną. To rzekłszy książę wysunął dolną wargę i począł dotyka jej z lekka palcami, jakby chcąc przekonać się, czy nie opierzchła lub nie popękała...
Oczywiście, wszystko jest wyreżyserowane. Od spierzchniętych warg, różu i bielidła, po niedbałe wspomnienie „zakłutych niedźwiedzi”, a przede wszystkim podkreślenie księcia, iż „nudził się”, czyli właśnie nic nie robił. Wyreżyserowane, czyli oparte na starannie przemyślanym przedtem scenariuszu.

dd8x3ez

* Błędy popełniane przez mężczyznę... Błędy popełniane przez mężczyznę...*

* Najstarszy zawód świata - początki Najstarszy zawód świata - początki*

Drugim bowiem, po niezarobkowaniu, żelaznym prawem gentlemanerii jest zakaz wszelkiej spontaniczności. Realizacja scenariusza wymaga wszakże żelaznej samokontroli. Obowiązkowe romanse gentlemana nie są miłościami, a raczej przedstawieniami, w których zawarte być może fizyczne spełnienie, ma jednak co najwyżej drugorzędne znaczenie i nie może mu pozwolić na wyjście z roli. Siłą rzeczy jest więc każdy gentleman mniejszym czy większym libertynem. Z tym, że również „libertynizm” jest w naszej katolickiej Polsce pojęciem niezrozumianym. Nie ma on nic wspólnego z rozpustą, porubstwem, czy erotomanią. Wpisany w prawa gentlemańskiego teatru życia zdefiniowany jest ściśle, i nawet rygorystycznie ograniczony przez etykietę, a w każdym razie zespół formalnych norm, plus, co dodaje pikanterii, w norm owych w ściśle przewidzianych szczegółach zlekceważenie lub zmodyfikowanie.

dd8x3ez

Gentleman ubrany jest więc zawsze tak, jak trzeba w danym miejscu i czasie. Dorzuca do tego jednak, to też jest konieczne, jakąś abnegację, która jest jego indywidualnym znakiem firmowym. Może to być przesadnie jaskrawy szalik, odstająca od kolorytu apaszka, szczególny zapach wody kolońskiej itp. Wysyłany sygnał brzmi: przestrzegam wszelkich zasad przypisywanych mojej pozycji i statusowi, jestem wszelako niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Ma to szczególne znaczenie w przypadku ubioru, wystroju wnętrza, w podawanym gościom menu, sposobie mówienia, zainteresowaniach. Już bowiem w relacjach społecznych margines dowolności zachowań jest niezwykle mały. Tutaj formy są niepodważalne, chociaż w różnych krajach odmiennie interpretowane. Stąd też gentleman angielski różnić się będzie, co zauważymy natychmiast, od gentlemana francuskiego, czy hiszpańskiego, pomimo, że motywacja ich zachowań będzie najzupełniej identyczna. O tym już jednak w następnym numerze...

Ludwik Stomma

czytaj więcej w wydaniu Gentlemana

Zobacz również:

* Błędy popełniane przez mężczyznę... Błędy popełniane przez mężczyznę...*

* Najstarszy zawód świata - początki Najstarszy zawód świata - początki*

*Strzał w punkt GStrzał w punkt G*

dd8x3ez
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dd8x3ez