O krok od złapania Osamy bin Ladena
Niemal miesiąc przed kolejną rocznicą zamachów 11 września, siły amerykańskie były bliskie pochwycenia najbardziej poszukiwanego terrorysty świata - Osamy Bin Ladena.
01.10.2007 | aktual.: 01.10.2007 15:49
Co ciekawe, Bin Laden miał ukrywać się w sieci jaskiń znanych jako „Tora Bora”. Cały kompleks został już oczyszczony i przeszukany w 2001 roku podczas wielkiej operacji noszącej kryptonim „ANAKONDA”. Szefowi Al-Kaidy udało się wtedy uciec. Niektóre źródła opierając się na informacjach z Afganistanu, mówiły że terrorysta wymknął się na grzbiecie osła, otoczony najwierniejszymi ochroniarzami.
Latem 2007, wywiad amerykański ustalił, że w „Tora Bora” może odbywać się ważne spotkanie planistyczne i odprawa, przed planowanym na Ramadan nasileniem ataków. Istniało podobno wystarczająco dużo dowodów na pojawienie się dwóch ważnych członków z kierownictwa Al-Kaidy. Takich ludzi określa się jako HVT, czyli high value targets(cel o dużym znaczeniu).
HVT-1 miał być Bin Laden. HVT-2 to Ayman al Zawahiri, drugi w łańcuchu dowodzenia. Na początku sierpnia, wojska afgańskie rozpoczęły akcje blokujące wokół „Tora Bora”, razem z pododdziałami 82 dywizji powietrzno-desantowej. 13 sierpnia rozpoczęto przeszukania kolejnych jaskiń. Lokalni mieszkańcy donosili o obecności grup Czeczenów, Uzbeków i innych najemników, którzy wchodzili w skład osobistej ochrony szefa najgroźniejszej grupy terrorystycznej na świecie.
Spadochroniarze zajęli pozycje na szczytach gór nad przełęczami, blokując drogi ucieczki do Pakistanu. Jeśli było to konieczne, takie grupy żołnierzy naprowadzały lotnictwo na ukryte cele w jamach i załomach skalnych. Nocami do akcji wchodziły oddziały specjalne, przewożone śmigłowcami z jednego miejsca na drugie.
Zobacz również Tajemnice Łubianki - terror psychiczny On nienawidził "smrodu trupów" Pierwsza Pancerna – legenda gen. Maczka** **Bałtyk: ulubiony cmentarz boga mórz - Neptuna Żelazne morskie potwory** **Czynnik strachu. Czołgi, które niszczyły i zabijały** I tu pojawiły się problemy. Specjaliści od spraw wywiadu zarzucali planistom brak koordynacji działań, regularnego wojska i sił specjalnych. Zbyt mała liczba operatorów Seal team, sprawiła że ich zadania musiała przejąć kompania z 82 dywizji. Zbyt duża i „głośna” jednostka do skrytego podchodzenia do celu. Problemy pojawiły się też w przekazywaniu wiadomości z
rozpoznania i zbyt powolnego działania. Zbyt mała liczba odpowiednio przygotowanych komandosów, zbyt powolne i ostrożne tempo operacji sprawiło, że Osama bin Laden zniknął. A tak naprawdę nie sam Osama, a HVT-1. Reporterzy telewizji NBC informowali, że jeden z patrolu US ARMY był zaledwie kilometr od kryjówki terrorysty. Mimo trzech dni przeszukiwania gór, jedynym rezultatem działań Amerykanów było zabicie kilkudziesięciu członków Al-Kaidy i dużo informacji cennych dla wywiadu. Jest pewne, że Bin Laden ukrywa się na granicy z Pakistanem i nie może liczyć na swobodę poruszania się. Każda zmiana miejsca większej grupy jego świty, jest obserwowana przez odpowiednie służby. Miejmy nadzieję że następnym razem „polowanie” przebiegnie sprawniej. Jak dotąd najbardziej znany terrorysta chodzi wolno po świecie i planuje kolejne zamachy. Podobno jest szansa, że złość afgańskiego przywódcy skupi się na krajach, które do tej pory uważały, że są "bezpieczne"... ** ****Zobacz również