Tajemnice Gibraltaru
Jak naprawdę zginął generał Władysław Sikorski? W swojej najnowszej książce „Gibraltar 43” historyk Tadeusz A. Kisielewski przedstawia kolejne dowody na to, że tragiczna śmierć dowódcy polskich sił zbrojnych nie była nieszczęśliwym wypadkiem.
06.03.2008 | aktual.: 06.03.2008 17:15
SUKCES: Aż trzy książki poświęcił pan tragicznej śmierci generała Władysława Sikorskiego w Gibraltarze, aby udowodnić, że była ona następstwem zamachu, a nie katastrofy lotniczej. Dlaczego zajął się pan właśnie tym tematem?
Tadeusz A. Kisielewski: To przecież największa tajemnica polskiej historii najnowszej. Przez wiele lat zbierałem hobbystycznie materiały dotyczące katastrofy gibraltarskiej, a jednocześnie jako politolog orientuję się w mrocznych sekretach polityki międzynarodowej. Uznałem, że mogę się podjąć rozstrzygnięcia pytania: „Wypadek czy zamach?”. Z czasem zaczęło mnie złościć nieudolnie sfabrykowane kłamstwo, jakim jest oficjalna wersja przyczyny katastrofy. Tezę zamachu udowodniłem już w mojej pierwszej książce.
Jak naprawdę zginął Władysław Sikorski?
Tuż przed startem jeden z organizatorów wywarł zapewne presję na pierwszego pilota – kapitana Eduarda Prchala – i nakazał mu bierność w zamian za gwarancję przeżycia. Osoby odprowadzające polską delegację – z gubernatorem Gibraltaru na czele – miały odnieść wrażenie, żewszystko jest w porządku. Oczywiście lojalność czeskiego pilota została wymuszona szantażem. Być może spiskowcy zagrozili, że zabiją jego przyszłą żonę, Dolly Sperkovą. Nieco wcześniej drugi pilot, major Wilfred Herring, dowiedział się, że z jakichś względów zostanie zastąpiony. Jego miejsce zajął świeżo awansowany o dwa stopnie – podpułkownik „Świr” Johnson. To on miał pilotować Liberatora. Ale to nie wszystko. Wraz z załogą i pasażerami wsiadł do samolotu co najmniej jeden zabójca. Po odkołowaniu na miejsce startu maszyna zatrzymała się w oczekiwaniu na zielone światło. Wtedy zabójca uśmiercił
generała. Masakry mógł dokonać z pomocą wspólników, których wcześniej wpuścił na pokład. Potem morderca lub mordercy opuścili samolot, czego dowodem jest otwarty luk, którego nie mogli dosięgnąć z ziemi. Wypadły z niego następnie na pas startowy dwa worki z pocztą. Na pasie startowym znaleziono również zwłoki Jana Gralewskiego, kuriera Komendy Głównej AK, z kulą w głowie.
Co wydarzyło się potem?
Johnson wystartował, wzniósł maszynę na wysokość około 30 stóp (9 metrów), następnie zszedł tuż nad powierzchnię morza, aż wreszcie wyłączył silniki i „przywalił” maszyną w wodę. Nie ma dowodów, by uratował się ktoś poza nim i Prchalem. Zwłoki znalezionych ofiar były straszliwie okaleczone. O gen. Tadeuszu Klimeckim powiedziano, że przedstawiał sobą „worek kości”.
Zobacz również: Sejmowy seks i niebezpieczne kobiety Kto faktycznie rządzi światem Przepraszamy Was bracia Serbowie Pierwsza Pancerna generała Maczka Polskie misje pokojowe
Jak wyjaśni pan cudowne ocalenie pilotów?
Johnson był nie tylko świrem (koledzy nie pamiętają nawet jego imienia), lecz także znakomitym pilotem. Wiedział, że tajemnica „skuteczności” wodowania tkwi w pasach bezpieczeństwa. Jeśli są one właściwie zapięte, istnieje niemal pewność przeżycia. Było rzeczą powszechnie znaną, że Sikorski i pozostali pasażerowie nie zapinają pasów, a ponadto nie wszyscy nimi dysponowali. To stwarzało kolosalne ryzyko śmierci.
Do czego w takim razie potrzebny był jeszcze zabójca?
Johnson nie mógł dać stuprocentowej gwarancji, że ktoś nie ocaleje. Cudowne przypadki mają miejsce. A zleceniodawca zamachu żądał przecież pewności.
Po katastrofie gibraltarskiej nie odnaleziono ciała córki gen. Sikorskiego, Zofii Leśniowskiej
Dlaczego nie znaleziono wszystkich ciał pasażerów Liberatora i jak odnosi się pan do pogłoski o uratowaniu się z wypadku córki generała, Zofii Leśniowskiej, podobno porwanej do ZSRR?
Ciała Zofii Leśniowskiej, Adama Kułakowskiego, osobistego sekretarza Sikorskiego, starszego sierżanta D. Huntera (nigdzie w literaturze nie podaje się jego pełnego imienia) oraz cywila Waltera Locka mogły zostać rozerwane wybuchem, który nastąpił po zatonięciu samolotu. Ale istnieje też inna możliwość. Leśniowska i Kułakowski byli żywymi archiwami informacji o Sikorskim. Dlatego nie odrzucam możliwości, że Sowieci uprowadzili córkę generała, a może także innych członków ekipy Sikorskiego. Co do majora Wilfreda Herringa, który oficjalnie został uznany za zaginionego, tuż przed odlotem zamachowcy przekazali mu fałszywy rozkaz władz wojskowych RAF, że ma zostać w bazie. Potem najprawdopodobniej został zamordowany. Jego obowiązkiem było zapisać w swoim Log Booku (dziennik pilota), że został wycofany z załogi, ale dziennik „zaginął”, aby zatrzeć jeden
ze śladów zamachu. Są dowody, że po katastrofie w Gibraltarze m.in. jego żona zeznała, że telefonował wtedy do niej. Przypuszczalnie usunięto go, bo za dużo wiedział. Po zamachu musiał się przecież zorientować, kto i po co wydał ten rozkaz.
Zofia Leśniowska znała tajemnice zawodowe swojego ojca
Od siedmiu lat dokumentacji poświęconej tragedii gibraltarskiej poszukuje polsko-brytyjska komisja historyczna. Efekty jej działań są jednak znikome.
Cieszy mnie, że ta komisja powstała i publikuje kolejne tomy dokumentów. Ale cieszyłbym się jeszcze bardziej, gdyby pełen dostęp do tych, które dotyczą spraw polskich, mieli również polscy członkowie tej komisji, a nie tylko główny historyk Foreign and Commonwealth Office. Taka procedura podważa wiarę w rzetelność i dobrą wolę strony brytyjskiej. Doceniam fakt opublikowania latem 2006 roku dokumentów dotyczących rzekomego zamachu na Sikorskiego w marcu 1942 roku, jednak dostrzegam w tym akcie pewną dwuznaczność. Nie zaprezentowano tych, które dotyczyły dziwnych okoliczności śmierci w 1944 roku rzekomego zamachowca, a rozgłos nadany ujawnieniu ich sprawiał wrażenie, jakby strona brytyjska usiłowała nas przekonać, że nie ma niczego do ukrycia.
Zobacz również: Sejmowy seks i niebezpieczne kobiety Kto faktycznie rządzi światem Przepraszamy Was bracia Serbowie Pierwsza Pancerna generała Maczka Polskie misje pokojowe
Stawia pan pesymistyczną tezę, że polskie władze nigdy nie zostaną oficjalnie poinformowane o politycznym podłożu, mocodawcach, wykonawcach i przebiegu wydarzeń z 4 lipca 1943 roku…
Brytyjczycy w latach 90. przedłużyli tajność archiwów dotyczących dokumetacji gibraltarskiej do 2050 roku. Ukrywają, że Sikorski zginął w zamachu, a nie na skutek wypadku. Obawiają się kompromitacji, ponieważ nie upilnowali go, i to na własnym terytorium. To brytyjscy obywatele byli organizatorami i wykonawcami zamachu. W dodatku istnieje duże prawdopodobieństwo, że rozkaz zgładzenia generała wydał Stalin za pośrednictwem wysokiego rangą brytyjskiego polityka, który był szpiegiem na usługach Kremla. Ujawnienie jego tożsamości wywołałoby ogromny skandal i w dodatku ugodziło w dobre imię jakiejś szacownej rodziny.
Na współpracę ze strony Rosjan w tej sprawie także nie można liczyć…
Moskwa z pewnością nie ujawni swojej wiedzy na temat śmierci Sikorskiego, zawartej w dokumentach, które spoczywają w archiwum prezydenta. Wiele musi się jeszcze wydarzyć w Rosji, zanim będzie ona w stanie zmierzyć się bez patologicznych sentymentów ze swoją radziecką przeszłością. Wystarczy spojrzeć na sprawę Katynia. W sierpniu 2006 roku w „Krasnoj Zwiezdie”, gazecie sił zbrojnych, ukazał się artykuł reanimujący sowiecką tezę, że polskich oficerów zamordowali tam Niemcy. Tak właśnie wygląda rosyjska rzeczywistość polityczna po przyznaniu się do winy i przekazaniu Polsce podstawowych dokumentów katyńskich, w tym podpisanego przez Stalina rozkazu uśmiercenia prawie 22 tys. polskich obywateli!
Gibraltar nie był pierwszą próbą zabójstwa Władysława Sikorskiego…
Historycy wymieniają kilka takich incydentów. Wiosną 1942 nad Atlantykiem w samolocie, którym Sikorski leciał na spotkanie z prezydentem Franklinem Delano Rooseveltem, podpułkownik Bohdan Kleczyński rozbroił świecę zapalającą dużej mocy (to właśnie dokumenty dotyczące tego zamachu opublikowano ostatnio w Londynie). Osobiście uważam, że nie był to zamach, lecz ostrzeżenie przeznaczone dla Sikorskiego, a Kleczyński był wtyczką kręgów wiernych Sikorskiemu w jednej z organizacji spiskujących przeciw generałowi. Potem w listopadzie tego samego roku w samolocie startującym z Montrealu do Waszyngtonu, z Sikorskim na pokładzie, na wysokości kilku metrów zgasły oba silniki. Na szczęście pilotowi udało się wylądować awaryjnie. Prawdopodobnie do paliwa dosypano cukru. Kolejny incydent zdarzył się kilka tygodni później, kiedy generał wracał do Europy. W
Gander na Nowej Fundlandii, gdzie miało miejsce międzylądowanie techniczne, znowu nastąpiła awaria silników.
O ile brak dowodów, które pozwoliłyby wysunąć oskarżenia obciążające konkretne organizacje, państwa lub osoby, to nie ulega wątpliwości, że Naczelny Wódz stał się solą w oku wraz z zacieśnieniem się współpracy Stalina, Churchilla i Roosevelta.
Odnosi się wrażenie, że decyzja o jego eliminacji zapadła po odkryciu wiosną 1943 roku przez Niemców mogił katyńskich. Nie można jednak wykluczyć, że decyzja zapadła wcześniej. Przecież Sikorski poznał prawdę o Katyniu już latem 1940 roku i bez wątpienia podzielił się nią z Churchillem, a może też z Rooseveltem. Stalin wiedział, że Sikorski wie. Powiedzieli mu to Niemcy, też w 1940 roku. Mógł się też spodziewać, że wykorzystają oni Katyń jako broń propagandowo-polityczną, tym bardziej że radziecki kontrwywiad bez wątpienia przekazał do Moskwy wiadomość, że zimą 1943 roku Niemcy rozpoczęli badanie katyńskich mogił. Trudno przypuszczać, by Stalin spodziewał się innej reakcji rządu polskiego niż ta, która nastąpiła. Wyjściem z trudnej sytuacji było osłabienie tego rządu poprzez zlikwidowanie jedynego poważnego polityka, który w nim zasiadał. Stalinowi nie można było
zarzucić braku przenikliwości politycznej, czyli umiejętności przewidywania zdarzeń i wyprzedzania ich. Dlatego uważam za zupełnie naturalne, że plan zlikwidowania generała mógł powstać jeszcze przed 13 kwietnia 1943 roku, czyli przed publicznym ujawnieniem mordu w Katyniu.
Zobacz również: Sejmowy seks i niebezpieczne kobiety Kto faktycznie rządzi światem Przepraszamy Was bracia Serbowie Pierwsza Pancerna generała Maczka Polskie misje pokojowe
Podwładni Władysława Sikorskiego darzyli go dużym szacunkiem. Na zdjęciu: wśród marynarzy na pokładzie ORP „Piorun
Skąd wiadomo, że generał Sikorski już latem 1940 roku poznał prawdę o Katyniu?
Zbigniew Koźliński pisze w swojej książce „Czas Wernyhory”, że wiosną 1940 roku jego ojciec, były oficer służb specjalnych, przypadkowo ujrzał niezasypane mogiły katyńskie. Właśnie za pośrednictwem syna przekazał meldunek o tym dowództwu Związku Walki Zbrojnej. Trudno wyobrazić sobie, aby zachowało ono tę informację dla siebie. Do drugiego źródła informacji dotarłem sam. Meldunek Koźlińskiego zawiózł do Londynu, prawdopodobnie w 1940 roku, pułkownik Jan Cieślak z kontrwywiadu ZWZ. Załącznikiem do tego meldunku był raport kapitana ze smoleńskiego NKWD Rumina lub Ruminacewa (kopia rosyjska jest bardzo słabo czytelna) z 25 maja 1940 roku dla generała Zarubina z Moskwy, dotyczący zakończenia akcji likwidowania polskich oficerów. Mam ten załącznik. Odnalezienie meldunku to tylko kwestia czasu.
Co pan sądzi o „Zbrodni Churchilla” Carlosa Thompsona oraz „Śmierci generała Sikorskiego?” Justina Whiteleya, które właśnie trafiły do polskich księgarń?
Zbiór wywiadów Thompsona stanowi niezwykle cenne źródło historyczne, niezależnie od intencji autora i jego mocodawców, czyli brytyjskich tajnych służb. Założeniem wyjściowym tej pracy było udowodnienie, że to nie Churchill nakazał zlikwidowanie Sikorskiego, a skoro nie on, to śmierć generała nastąpiła na skutek wypadku. Pierwsza część tej tezy jest prawdziwa. Natomiast publikacja Justina Whiteleya wpisuje się – już bez żadnych pozorów obiektywizmu – w oficjalne brytyjskie stanowisko dotyczące zgonu gen. Sikorskiego, czyli w absurdalną tezę wypadku. Z całym szacunkiem dla rodzinnych korzeni autora (jest to relacja syna brygadiera Johna Percivala Whiteleya, który zginął wraz z Sikorskim, spisana przez wnuka brygadiera), obawiam się, że książka stanowi jedynie przejaw zaniepokojenia brytyjskich władz ożywieniem wokół tematu katastrofy gibraltarskiej w
Polsce.
W okupowanej Polsce Sikorski był uznawany za bohatera narodowego. Na zdjęciu: kondukt pogrzebowy generała w Plymouth 10 lipca 1943 roku
Co sądzi pan o filmie „Katastrofa w Gibraltarze” Bohdana Poręby na kanwie książki prof. Włodzimierza T. Kowalskiego?
To katastrofa historyczna i porażka artystyczna. Mam nadzieję, że porządny, rzetelny film o śmierci Sikorskiego dopiero powstanie.
ROZMAWIAŁ Tomasz Zbigniew Zapert
Odnalezione zwłoki ofiar katastrofy gibraltarskiej były straszliwie okaleczone. Niektóre porównywano wręcz do worków pełnych kości