Potulni jak delfinki
Gdy strażnik tylko przekręca klucz w drzwiach celi, lub nawet zagląda przez judasza skazańcy mają obowiązek doskoczyć do najbliższej ściany, pochylić się w przód do poziomu 90 stopni, zadrzeć głowę do góry, otworzyć usta, wyciągnąć ręce do tyłu i rozczapierzyć palce. Z reguły rośli i dobrze zbudowani mężczyźni na komendę strażnika zamieniają się w tresowane zwierzęta.
„W Postawie” stoi cała czwórka w celi, a przełożony celi (dyżurny) recytuje z prędkością karabinu maszynowego numery skazańców i paragrafy kodeksu karnego, za które więźniowie pokutują. Im szybciej wyrecytuje, tym prędzej więźniowie wrócą do normalnej pozycji. Chłopy niczym cyrkowe pieski reagują na każdą komendę "pogromcy" w osobie więziennego strażnika. Do mało przyjemnych ceremonii należy także przyjazd (wejście) do więzienia w Sol-Ilecku.
Kiedy przywożą skazanych, muszą oni przejść przez dziedziniec więzienny, który jest widoczny z okien najbliższych domów mieszkalnych. Skazani przemieszczają się w workach na głowie, po to, by nie zostali zabici, pomszczeni przez niezgadzających się najczęściej z wyrokami bliskimi ofiar, na których skazańcy popełnili zbrodnie.
Zobacz również Śmierć w więzieniu (ostateczne krzesło) Ucieczka z Alcatraz Diabelska Wyspa - francuska kolonia karna Polacy w Afganistanie - misja śmierci** **Czynnik strachu. Czołgi, które niszczyły i zabijały Śmierć w puszce, czy koszmar podwodnych okrętów