Doping - za czy przeciw
Doping - dobry czy zły?
None
Jak wszystko się zaczęło…
Istnieją zapiski świadczące o tym, iż wspomaganie organizmu stosowane było w czasach antycznych. Już wtedy rozpoczął się wyścig o to, kto będzie lepszy i osiągnie w sporcie więcej, a dewiza „Citius, altius, fortius” (szybciej, wyżej, silniej) przetrwała do dziś, stając się sentencją teraźniejszych igrzysk olimpijskich. Starożytni Grecy i Rzymianie stosowali wówczas wyłącznie żywieniowe środki wspomagające. Wierzono, że wraz ze spożyciem okreśłonych produktów przejmuje się cechy zwierząt. Konsumując np. serce lwa, stawano się odważnym i silnym jak lew.
Czasy nowożytnie zmieniły jednak podejście do kwestii dopingu. W XIX w. zaczęto stosować wspomaganie w postaci kofeiny, alkoholu, a nawet kokainy. Lata 50. XX w. przyniosły znaczny rozwój tego haniebnego i wykraczającego poza wszelkie normy etyki sportowej procesu, niedozwolonego wspomagania. Zaczęto bowiem powszechnie stosować środki anaboliczne, pobudzające, narkotyczne i inne medykamenty użytkiem przeznaczone do leczenia poważnych chorób.
Pierwsze działania zmierzające do walki z rozprzestrzeniającym się z prędkością światła patologicznym procederem, nastąpiły w początkach XX wieku. W Warszawie, Wiedniu, Budapeszcie i innych wielkich miastach zaczęto badać konie wyścigowe. W Polsce pionierem tego przedsięwzięcia był farmaceuta A. Bukowski (1850–1921). Jednak zanim zaczęto poważnie traktować owy problem, musiało dojść do kilku przypadków śmiertelnych. Pierwszą ofiarą zabronionego wspomagania był w 1886r. brytyjski kolarz, stosujący eter - środek działający przeciwbólowo, stosowany podczas długotrwałego, ciężkiego wysiłku. Śmierć kolarza nastąpiła na skutek przedawkowania. W latach 60. odnotowano ponad 30 zgonów sportowców stosujących niedozwolone farmaceutyki. Ile osób ćwiczących rekreacyjnie zmarło na skutek stosowania dopingu, nie wiadomo, jednak można przypuszczać, iż dane szacowano by w tysiącach.