Ebi
Nie szuka piłki, to piłka szuka jego. Jak mówił zmarły przed rokiem trener Kazimierz Górski, on grę po prostu czuje. Do tego nie pije, nie pali, nie podrywa, mówi po angielsku, niemiecku, holendersku i uczy się hiszpańskiego. Z tym pasuje wszędzie, ale nie do jakiejkolwiek piłkarskiej drużyny. To bez dwóch zdań fenomen. Polski fenomen. Jaki jest pułap możliwości tego zjawiskowego, choć niemłodego już napastnika? Czy będzie efemerydą jak Emmanuel Olisadebe? Czy wytrzyma coraz brutalniejszą grę obrońców? Czy też zacznie pauzować, jak podobny do niego, jeżeli chodzi o styl, Anglik Michael Owen? Czy wreszcie zostanie objawieniem Euro 2008? Dobre pytania. Ale miał już błysnąć na mundialu w Niemczech, ale trafił tylko do jednej jedenastki turnieju. Jedenastki Największych Rozczarowań.
Smolarek junior jest jednak idealnym zawodnikiem do współczesnego futbolu. Dorastał w trzech różnych krajach, łatwo się aklimatyzuje, a ojciec nauczył go gry na każdej pozycji. Dlatego w polskiej reprezentacji, dysponując ledwie ponadprzeciętną szybkością i niezbyt dobrymi warunkami fizycznymi (178 cm, 68 kg), sprawdził się nie tylko na obu skrzydłach, ale i jako wysunięty napastnik. Gorzej broni, ale gra twardo. Debiut w Primera Division zaczął nie od gola, ale od czerwonej kartki po brutalnym faulu.
Smolarek wyłamuje się ze stereotypu polskiego piłkarza jeszcze pod jednym względem. Ma szczęście. Jest zazwyczaj tam, gdzie powinien, a nękając nieustannie rywali, zmusza ich do popełniania błędów. A jak strzela? Dzisiaj najlepiej w Polsce. Tu odniósł sukces. Życzmy mu następnych i będziemy śledzić tę niezwykłą karierę. Karierę syna, który może przyćmić sławnego ojca. Na razie jednak mówi uczciwie i prawdziwie:
– Ojciec? Ojciec był lepszy. Ale ja jeszcze nie skończyłem kariery.
Ona się tak naprawdę dopiero zaczyna.